Menu 1879-1929 Lata 20-40 XX wieku Lata 50–80 XX wieku |
Zabudowa Łasztowni* * * Część Łasztowni mogą przykryć szklane dachy. Taką możliwość daje nowy planRewitalizacja XIX-wiecznej zabudowy kompleksu dawnej rzeźni to jedno z ważniejszych założeń przyjętego właśnie miejscowego planu zagospodarowania Łasztowni. Inwestycyjną atrakcyjność tego terenu ma zwiększyć możliwość budowy szklanego zadaszenia i szklanych ścian. – Takie zamknięcie tej przestrzeni zapewni wgląd na elewację obiektów i historyczny bruk, a jednocześnie pozwoli realizować właścicielowi różne przedsięwzięcia przez cały rok – tłumaczył Daniel Wacinkiewicz, zastępca prezydenta Szczecina, podczas wtorkowej sesji Rady Miasta Nowy plan dla ŁasztowniWięcej przestrzeni publicznych, bulwarów, placów i zieleni, a zamiast wielkopowierzchniowego obiektu handlowego – śródmiejska zabudowa – tak w skrócie przedstawia się nowy plan zagospodarowania przestrzennego dla Łasztowni Plan dla Łasztowni – gotowyWięcej przestrzeni publicznych, bulwarów, placów i zieleni, a zamiast wielkopowierzchniowego obiektu handlowego – śródmiejska zabudowa – tak w skrócie przedstawia się gotowy projekt planu zagospodarowania przestrzennego dla Łasztowni Co dalej z Łasztownią i nabrzeżami?Być może dzieleniem skóry na niedźwiedziu okażą się obecne plany władz Szczecina, które chciałyby zabudować Łasztownię. Nierealny jest na razie także remont przez miasto nabrzeża u podnóża Wałów Chrobrego, chyba że udziałowcy spółki, która nim dysponuje, dojdą do porozumienia * * * Łasztownię widzę przepiękną.
|
foto: UM |
* * *
Stowarzyszenie Estetycznego i Nowoczesnego Szczecina SENS nawiązuje do przedwojennych rozwiązań i proponuje poprowadzenie linii tramwajowej na Łasztownię
Koncepcję poprowadzenia tej linii opracował i wizualizację wykonał Szymon Skorupski. Wygląda imponująco.
foto: Redakcja MM
Wizualizacja powstała na potrzeby konsultacji społecznych i wniosków związanych z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego Starego Miasta czyli Podzamcza oraz planowanym układem komunikacyjnym wysp Śródodrza - mówi prezes SENS-u, Damian Lachowski. - Mamy bowiem oplatającą stare miasto sieć linii tramwajowych, ale żeby dojść do konkretnego zabytku, trzeba przejść spory kawałek drogi na piechotę. A przecież nie wszyscy zwiedzający, to ludzie młodzi.
Tłumaczy też, że nowa linia z prawobrzeża na Niebuszewo, zahaczająca o Łasztownię, uzupełniłaby doskonale sieć linii tramwajowych, które nie wszędzie dochodzą.
Jest to jeden z proponowanych wariantów, wśród których były już Aleja Zamkowa, Aleja Domków Profesorskich oraz dwa warianty przebiegu linii tramwajowej do podnóża Baszty i dalej Mostem Kłodnym na Łasztownię - dodaje.
foto: Redakcja MM
Przypomnijmy, że przed wojną sieć tramwajowa byłą znacznie gęstsza niż obecnie. Tramwaj jeździł m.in. na lotnisko, a także właśnie przez Most Kłodny na Łasztownię. Działania wojenne nie zniszczyły tej sieci, a tylko ją nadwyrężyły. Dzięki tramwajarzom z Poznania szybko większosć linii uruchomiono. Później jednak, gdy uwierzono, że rozwój motoryzacji zmieni świat, zaczęto je likwidować.
Poza tym uwierzono w radziecki wzór powszechnych trolejbusów i autobusów i to wówczas część linii znikła. M.in. rozebrano tory na ulicy Staszica (jeździły nimi tramwaje z Niebuszewa do stoczni), linie biegnące przez Stare Miasto, ulice Sołtysią i Staromłyńską, aleję Wojska Polskiego (od pl. Lenina do pl. Zwycięstwa) itp. Planowano też budowę kolei podziemnej, która przyszłościowo miała rozwiązać przewidywane kłopoty z natężeniem ruchu, ale na planach wizje zakończono.
foto: Redakcja MM
Linia tramwajowa przez Łasztownię ma też dodatkowy plus - tłumaczy Damian Lachowski. Most Długi za jakiś czas będzie musiał być poddany generalnemu remontowi. I wówczas zamknięty zostanie na nim ruch. Alternatywna linia przez Łasztownię rozładuje ewentualne kłopoty transportowe. Poza tym na co dzień widać, co dzieje się w szczycie w Szczecinie. Most Kłodny i nowa linia przez Łasztownie bardzo udrożni wjazd i wyjazd z lewej części miasta.
Póki co Most Kłodny jest w dalekich planach miasta, a linia przez Łasztownię tylko w sensownych i racjonalnych wizjach SENS-u.
foto: Redakcja MM
Opracowanie: "Marek Rudnicki", "Moje Miasto", 26 luty 2014 roku
* * *
Przez dwa lata prezydent Szczecina próbował przejąć spółkę Port Rybacki „Gryf”. Teraz, gdy firma ma być wystawiona na sprzedaż, twierdzi, że miasto nie ma dość pieniędzy i możliwości prawnych, by taką inwestycję przeprowadzić. Liczy jednak na rozsądek przyszłych inwestorów
Nie możemy wchodzić w zakup udziałów spółki Port Rybacki „Gryf” - przekonuje Piotr Krzystek, prezydent Szczecina. Prawo nam nie pozwala.
foto Dariusz R. JANOWSKI
nabrzeże Starówka to jeden
z nielicznych terenów miasta
na obszarze Łasztowni
Dalsze losy Portu Rybackiego są kluczowe dla przyszłości rewitalizacji całej Łasztowni. Jedyna część dawnego „Gryfa”, która przetrwała zmiany własnościowe w polskim rybactwie dalekomorskim, ma na wyspie ogromne tereny. Część wykorzystuje na własne potrzeby - jest tam chłodnia, ma stanąć nowa. Resztę, w tym zabudowania historycznej rzeźni, podnajmuje. W tym miejscu, według planów prezydenta Krzystka, potwierdzonych właśnie uchwalonym planem zagospodarowania przestrzennego, ma być nowe centrum miejskie. Obok budynków biurowych i handlowych staną także obiekty użyteczności publicznej. Kiedy? To zależy m.in. od nowych właścicieli spółki.
Przez dwa lata prezydent Krzystek, ze swym zastępcą Krzysztofem Nowakiem zabiegali, by wpisać „Gryfa” na listę firm przeznaczonych do komunalizacji. „Kurier” przekonywał wówczas, że przeszkodą jest ustawa o samorządzie uniemożliwiająca miastu prowadzenie działalności chłodniczej. Nie było też jasne, co gmina w przyszłości chciała zrobić z grupą pracowników Portu Rybackiego. Skarb Państwa zamiast więc komunalizować firmę, zdecydował o jej prywatyzacji z przeznaczeniem dla inwestora branżowego. Nie wiadomo jednak, czy taki będzie zainteresowany rewitalizacją, czy raczej utrzyma lub rozwinie działalność przeładunkową, korzystając np. z atrakcyjnego nabrzeża.
Dla inwestorów, którzy pojawiali się w Szczecinie w czasie hossy, przeniesienie chłodni nie stanowiło problemu - twierdzi Krzystek. Mam nadzieję, że i tacy pojawią się teraz. Liczę na racjonalność przedsiębiorców. Gdy się okaże, że rewitalizacja tego miejsca im się opłaci, z pewnością to zrobią. Jeśli utrzymają obecny profil, przyznaję, że proces zmian na Łasztowni nie będzie tak szybki, jakbyśmy tego oczekiwali.
Wyjściem mógłby być zakup spółki np. przez miejską firmę zajmującą się rewitalizacją - Szczecińskie Centrum Renowacyjne. Władze spółki deklarują zainteresowanie, jeśli otrzymają pieniądze z budżetu. Zachęca niska nominalna wartość akcji Portu Rybackiego, określona na nieco ponad 4,5 mln zł.
Rzeczywista wartość sięga dziesiątków milionów - przekonuje prezydent. Szczecina nie stać na taki wydatek. Zasilenie SCR czy innej spółki wymagałoby ogromnych środków z budżetu miasta. A to jest już pomoc publiczna. Niedozwolona w tym wypadku.
Opracowanie: "Artur Ratuszyński", "24Kurier.pl", 2 listopada 2009 roku
* * *
Działalność przemysłowa będzie na Łasztowni wygaszana etapami przez wiele lat i firmy będą miały czas na przenosiny w inny rejon portu – podczas wczorajszego spotkania uspakajał przedsiębiorców prezydent Szczecina Piotr Krzystek. Nadal mają oni jednak sporo obaw co do swojego dalszego funkcjonowania
Niepokój firm działających na terenie Łasztowni wzbudziła przedstawiona przez Miasto koncepcja zagospodarowania tej wyspy. Zakłada ona, że jej tereny mają utracić funkcję przemysłowo na rzecz miejskiej. Na Łasztowni i sąsiedniej Wyspie Grodzkiej powstać ma m.in. port jachtowy, opera, Muzeum Morskie, centrum kongresowe, galerie, kawiarnie i restauracje. Rewitalizacja ma też objąć Kępę Parnicką i Wyspę Zieloną.
Taka zmiana oznacza, że z terenu Łasztowni będzie musiało wyprowadzić się wiele działających tam obecnie firm. Podczas wczorajszego spotkania w siedzibie Bussiness Club Szczecin obawy przedsiębiorców próbował łagodzić prezydent Krzystek. Podkreślał, że rewitalizacja tego obszaru odbywać się będzie etapami i zajmie od 15 do 30 lat.
Jest dla nas bardzo ważne, żeby przedsiębiorcy mieli jasno określoną perspektywę czasu, do którego mogą tam funkcjonować. Chodzi o to, żeby mieli tu jak najlepsze warunki do rozwoju, do czasu, gdy ich firmy znajdą miejsce gdzie indziej. Mamy deklaracje Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, że ten proces będzie uzgadniany z przenoszonymi firmami. Pojawią się też nowe tereny do wykorzystania na północy Szczecina, gdy zostanie wykonane obejście zachodnie miasta. Deklarujemy tu chęć współpracy – zapewniał prezydent.
Przedstawiciele firm prowadzących działalność na Łasztowni zwracali jednak uwagę na to, że dziś nie za bardzo mają gdzie się przenosić. W porcie brakuje bowiem terenów z głębokowodnymi nabrzeżami, które są zdolne do przyjmowania dużych statków. Dlatego liczą oni, że w najbliższych latach nie będą musieli się przeprowadzać.
Wierzymy w to, że przynajmniej przez 10 – 15 lat damy szansę rozwoju na Łasztowni portowi i biznesowi z nim związanemu – mówił Zbigniew Antonowicz, prezes Portu Rybackiego Gryf.
Podczas spotkania podnoszona była też sprawa planów budowy na Łasztowni nowego magazynu chłodniczego, którym sprzeciwia się Miasto.
Naszym zdaniem najlepiej, gdyby on stanął gdzie indziej i do tego zachęcamy Port Rybacki Gryf. Można jednak na Łasztowni postawić lekki obiekt, który będzie potem mógł być przeniesiony w inne miejsce – uważa Piotr Krzystek.
Zdaniem Cezarego Sylwestrzaka, przewodniczącego Zachodniopomorskiego Oddziału Krajowej Izby Gospodarki Morskiej, nowoczesny magazyn z regulowaną temperaturą wcale nie musi kolidować z nową koncepcją zabudowy Łasztowni.
On nie będzie miał żadnego szkodliwego wpływu na środowisko. Przeładunki odbywają się w nim w układzie poziomym i nie generują hałasu - podkreślał Cezary Sylwestrzak.
Opracowanie: "mak", "Kurier Szczeciński", 29 lipca 2009 roku
* * *
Gdyby stworzyć ranking planów zagospodarowania przestrzennego Szczecina, to ten jest jednym z najważniejszych. W poniedziałek na sesję RM Szczecina trafia projekt planu zagospodarowania Łasztowni oraz Wyspy Zielonej i Kępy Parnickiej. By koncepcje urbanistów zostały wcielone w życie potrzeba dziesiątków lat i setek milionów złotych
Sposób zagospodarowania terenów Łasztowni, Kępy Parnickiej i Wyspy Zielonej od kilku lat rozgrzewa umysły szczecinian, wywołuje dyskusje w mediach i między specjalistami. Od połowy lat 90. niemal regularnie odbywały się warsztaty koncepcyjne, przedstawiające pomysły rewitalizacji brzegów Odry. Poważne rozmowy na ten temat zainicjowała grupa architektów i inżynierów skupiona wokół Grzegorza Ferbera, szczecińskiego architekta i zwolennika zmiany oblicza tej części Szczecina. To oni publicznie pokazali, jak może Śródodrze wyglądać. Proces faktycznych zmian przez całe lata blokował brak planu zagospodarowania przestrzennego dla tego obszaru miasta. Bez tego dokumentu nie można rozpoczynać nowych inwestycji - budować w miejscu magazynów portowych i zaniedbanych budynków - biurowców i apartamentów.
foto: Rober Stchnik
Obecny projekt planu zagospodarowania przestrzennego powstał w innych niż poprzednie standardach. Bardzo dużo czasu miejscy urbaniści spędzili na wysłuchiwaniu pomysłów potencjalnych inwestorów. Najbardziej zaawansowana współpraca była skutkiem pojawiania się w Szczecinie irlandzkiego dewelopera - Howard Holding. Choć firma raczej nie odegra większej roli przy zagospodarowaniu Kępy Parnickiej i Wyspy Zielonej, to zostawiła po sobie koncepcję renomowanego, holenderskiego zespołu urbanistycznego: West 8. Holendrzy zaproponowali, by naprzeciw Dworca Głównego PKP powstała nowa dzielnica z zieloną przestrzenią publiczną.
Pomysł po poprawieniu i dostosowaniu do polskich realiów stał się integralną częścią projektu. Dla drugiej strony szczecińscy urbaniści mają kilka rozwiązań. Będzie więc osiedle mieszkaniowe i tereny zabudowane komercyjnie. Na Wyspie Grodzkiej ma w przyszłości stanąć przyciągający uwagę budynek Opery. Z ostatecznej wersji projektu zniknęła planowana intensywna zabudowa Wyspy, to efekt krytyki ekspertów Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej. W Starej Rzeźni mają być galerie, centra wystawiennicze, a obok kawiarnie restauracje i nowe Muzeum Morskie. Na samym cyplu Łasztowni centrum kongresowe. Wiadomo, że nowa dzielnica docelowo ma mieć ok. 12 tys. mieszkańców i na jej potrzeby trzeba w znacznym stopniu zmienić układ komunikacyjny.
Opracowanie: "Artur Ratuszyński", "Kurier Szczeciński", 25 czerwca 2009 roku
* * *
Jak będą zagospodarowane dwie wyspy naprzeciw dworca Szczecin Główny - o tym zadecydują radni pod koniec czerwca. Ale poznali już szczegóły przygotowane przez miejskich planistów
Przy tym planie pracowali najlepsi praktycy z pracowni architektonicznych - twierdzi Krzysztof Nowak, wiceprezydent Szczecina. Biura zostały wynajęte przez inwestorów zainteresowanych terenami wysp. Miasto oficjalnie przyznaje, że uwzględniało wymagania firm: Howard, Invest Nieruchomości i Eko Park.
foto: gs24.pl
Z firmą Howard mieliśmy podpisany list intencyjny, że jeżeli kupią 8,5 hektara na Kępie Parnickiej, będziemy współpracować przy planie zagospodarowania przestrzennego. Howard ma do tej pory 2,7 ha - zapewnia Krzysztof Nowak. Nie mamy wobec tej firmy żadnych zobowiązań.
Planiści nie zgodzili się na zbudowanie wielkiego centrum handlowego na Wyspie, nie ma też mowy o parkingowcu. Walczyli o zmniejszenie wysokości budynków. Wieżowce powstaną tylko w dwóch miejscach. Mogą mieć nawet 80 metrów wysokości. Pozostała zabudowa wyspy ma być już dużo niższa. Od strony Odry budynki mogą mieć od 12 do 18 m. W głębi działek dopuszczalna jest wysokość od 24 do 36 m.
Dopuszczamy dużą zabudowę mieszkaniową. To ukłon w stronę inwestora - przyznaje Janusz Nekanda Trepka, który był głównym planistą. To oznacza duże wydatki dla miasta. Zaplanowaliśmy tu przedszkole, szkołę a także dodatkowy most.
Obecnie jadąc na Kępę Parnicką musimy minąć wiadukt nad ul. Heyki. Zdecydowanie ogranicza on wjazd wyższych samochodów. Dlatego naprzeciw dworca głównego zostanie zbudowany nowy most. Koszty tej inwestycji powinno pokryć miasto.
Na Kępie Parnickiej będzie także trochę miejsca na zieleń. Plan rezerwuje szeroki pas parku, który będzie miał kształt litery S. Wyspa Zielona zabudowana będzie tylko w swojej północnej część południowa nadal ma być oazą zieleni. Mają tu być tylko ciągi spacerowe i punkty widokowe, służące do obserwacji przyrody.
Wzdłuż nabrzeży będą bulwary spacerowe i niewielkie mariny. Przewidziano także możliwość cumowania pływających domów. Po drugiej stronie Odry jedna z warszawskich firm developerskich zamierza odtworzyć ulicę Kolumba, nie bez powodu nazywany "szczecińską Wenecją”.
Wyrastające z wody stuletnie, fabryczne budynki pięknie się prezentują. Będą miały szanse na przywrócenie dawnej świetności. Projekt przewiduje zrobienie z ul. Kolumba deptaka, po którym będą mogły jeździć tylko tramwaje. Ruch samochodowy miałby przenieść się na nową ulice biegnącą wzdłuż torów kolejowych.
Opracowanie: "Ynona Husaim-Sobecka", "Głos Szczeciński", 22 czerwca 2009 roku
* * *
Prezydent poprosił trzy biura projektowe ze Szczecina, Wrocławia i Poznania o recenzje do tworzonego planu zagospodarowania Łasztowi i Wyspy Grodzkiej. Chaotyczna zabudowa, zła komunikacja – to tylko niektóre z uwag
Po opinie zewnętrzne sięgnęliśmy dlatego, że Śródodrze jest niezwykle ważne z punktu widzenia rozwoju miasta – mówi Piotr Landowski z Biura Promocji i Informacji. Zależy nam na tym, aby przedstawiony projekt planu był sporządzony w oparciu o opinie jak największego grona specjalistów, co nie znaczy, że wszystkie spostrzeżenia i wnioski będą i muszą być zaakceptowane w ostatecznej wersji planu.
foto: Marcin Bielecki
Burzą komin na Łasztowni
Opinie były różne. Te, które udało nam się poznać przed publikacją na stronie urzędu miasta, która ma pojawić się wkrótce, nie są niestety przychylne.
Recenzję wygłosiliśmy na zamkniętym spotkaniu z prezydentem Szczecina – mówi Zbigniew Maćków z pracowni projektowej z Wrocławia. Opinia jest bardzo szczegółowa i napisana fachowym językiem. Mówiąc bardzo ogólnie nasza opinia jest dość krytyczna. Mamy wiele uwag i w zasadzie niewiele pozytywnych komentarzy. Naszym zdaniem przy takim planie, jaki na razie sporządzono nie ma szans by szczecińska Łasztownia spełniała swoje zadanie i była żywą, przyciągającą mieszkańców częścią miasta. Zaplanowana zabudowa jest chaotyczna i nie są rozwiązane podstawowe problemy komunikacyjne. Pozostaje jeszcze problem zabytków, które znajdują się na tym terenie a powinny być wplecione w resztę zabudowy. Tego dobrze nie przemyślano.
Szczecińscy architekci poproszeni o opinię za mocną stronę planu uznali sposób podejścia do zabytków zachowanych na Łasztowi. Chodzi o rzeźnię miejską i port wolnocłowy. Nowa zabudowa wzdłuż nabrzeża na odcinku od Mostu Długiego do Trasy Zamkowej (vis-a-vis Podzamcza) pozwali na odtworzenie klimatu przestrzeni po obu stronach Odry oraz zachowanie przebiegu ul. Władysława IV, która jest jedynym istniejącym śladem po fortyfikacjach nowożytnych. Uważają jednak, że niewykorzystano relacji kompozycyjnych i widokowych po obu stronach Odry oraz źle zagospodarowano Wyspę Grodzką.
Wyspa ta powinna uzyskać reprezentacyjny charakter, obiekt użyteczności publicznej, np. usługi kultury z zielenią towarzyszącą i zachować wizerunek wyspy w zieleni rekreacyjnej, który wyróżnia ją spośród pozostałych wysp – wyjaśniają fachowcy. Tymczasem rozwiązania projektowe autorów planu niwelują odrębność jej charakteru, poprzez przeznaczenie większości powierzchni wyspy pod zabudowę komercyjną oraz wprowadzenie na jej teren funkcji mieszkaniowej.
Zarzuty dotyczą także rozwiązań komunikacyjnych, przede wszystkim proponowanego tzw. Mostu Kłodnego (w rejonie Trasy Zamkowej), który ma połączyć lewobrzeżną część miasta z Łasztownią. Skrzyżowanie takie uniemożliwia zbliżenie zabudowy Podzamcza do Odry.
Fachowcom nie podoba się także zagospodarowanie przestrzeni w pobliżu Trasy Zamkowej, Starówki oraz wzdłuż Basenu Zachodniego. Brakuje tam odpowiedniej rezerwy terenu pod rozbudowę muzeum morskiego.
Urzędnicy podkreślają, że opinie ekspertów odnoszą się wyłącznie do proponowanych zapisów planu, który wciąż jest opracowywany i nie jest jeszcze zatwierdzony.
Opracowanie: "Anna_M", "Moje Miasto", 12 lutego 2009 roku
* * *
Jeden ze sztandarowych punktów prezydenckiej wizji Szczecina jako „pływającego ogrodu”... odpływa. Miasto niemal od początku zaczyna projektować skrzyżowanie na ulicy Energetyków, które miało skomunikować obie części Śródodrza. Na dodatek zapowiadane przez wiceprezydenta Krzysztofa Nowaka plany zagospodarowania przestrzennego będą, ale później.
Plany zagospodarowania zarówno Łasztowni jak i Kępy Parnickiej zostały opracowane - twierdzi Piotr Landowski, z biura prasowego UM Szczecina. Jednak z powodu zmiany przepisów prawa, muszą zostać dodatkowo zaopiniowane. Należy zbadać jak realizacja funkcji wskazanych w planie może oddziaływać na środowisko. Z tego powodu przekazanie planów do Rady Miasta musi być przesunięte. Zakładamy, że nastąpi to w I kwartale br.
Bez aktualnego planu zagospodarowania wysp Śródodrza nie ma realnych szans na rozpoczęcie jakichkolwiek inwestycji w tym rejonie. Wszyscy inwestorzy i ci już nieśmiało obecni i potencjalni chcą wiedzieć ostatecznie co miasto zamierza. Wielokrotnie już Krzysztof Nowak, z-ca prezydenta Szczecina zapowiadał, że miasto kończy opracowywanie planu dla całego obszaru. I wielokrotnie już obiecywane terminy były przesuwane. Najpierw dlatego, że miasto zdecydowało się zaprojektować bardziej ambitną wersję układu drogowego Kępy Parnickiej i Wyspy Zielonej. Następne opóźnienia wywołane zostały przez postawę przedstawicieli Howard Holding, irlandzkiej firmy wskazywanej przez gminę jako główny gospodarz inwestycji po stronie Kępy. Kolejny poślizg spowodowały zmiany uregulowań prawnych.
Decyzja podjęta przez władze miasta na przełomie 2008 i 2009 roku przesuwa zagospodarowanie obu stron Śródodrza o lata. Szczecińscy urzędnicy chcą od nowa zaprojektować planowane skrzyżowanie na ul. Energetyków.
Dotychczasowy projekt powstał pod finał Tall Ships Races 2007, według naszych analiz, przy założonej urbanizacji tego terenu, skrzyżowanie w ciągu 3-5 lat kompletnie zostałoby zakorkowane - twierdzi Paweł Sikorski, dyr. Wydziału Inwestycji Miejskich UM w Szczecinie. Zlecamy opracowanie nowej koncepcji. Lepiej odpowiadającej potrzebom powstającej dzielnicy dla ponad 10 tysięcy szczecinian. Nie przesądzam jeszcze żadnej wersji, ale skłaniam się do dwupoziomowego skrzyżowania gdzie ruch między lewą i prawą częścią Szczecina będzie odbywał się górą, a przejazd między obiema stronami Śródodrza dołem. Z pewnością budowa nie ruszy w tym roku. Mam nadzieję, że na początku przyszłego będziemy mieć gotową nową dokumentację całego przedsięwzięcia.
Dyrektor WIM zapewnia, że nowy projekt nie oznacza, że stara dokumentacja wyląduje w koszu. Będziemy starali się wykorzystać jak najwięcej z dotychczasowego opracowania - mówi Sikorski.
Opracowanie: "Artur Ratuszyński", "Kurier Szczeciński", 6 stycznia 2009 roku
* * *
Nie zgadzam się, że Śródodrze "zniechęca" inwestorów. Wyklucza to przyjęty model współpracy nad planem, który gwarantuje, że będzie on jak najbardziej zbliżony do oczekiwań inwestorów, a jednocześnie zgodny z interesami miasta - pisze zastępca prezydenta miasta Krzysztof Nowak
Z uwagą przeczytałem artykuły redaktora Mariusza Rabendy "Śródodrze czeka i zniechęca inwestorów" i "Zamiast ronda dwa poziomy, a w przyszłości trzy mosty". Są w nich tezy, z którymi się nie zgadzam, pozwalam więc sobie na polemikę i proszę, aby potraktować moją wypowiedź jako głos w dyskusji o szczecińskim Śródodrzu i jego zagospodarowaniu.
Zacznę od rzeczy dla mnie najistotniejszej, a więc od ronda na ul. Energetyków. Nieprawdą jest, że miasto odstąpiło od jego budowy lub wstrzymało jego budowę "na bliżej nieokreślony czas", jak pisze w liście do redakcji Grzegorz Kawecki, wiceprezes zarządu SGI Baltis. To istotne, bo właśnie ten argument podnosi firma, aby poinformować, że zastanawia się nad sensem inwestowania na Śródodrzu.
Przytoczę kilka faktów. 18 grudnia Rada Miasta uchwaliła budżet na 2009 r. Jest w nim ujęte zadanie "Przebudowa układu drogowego wysp Łasztowni i Kępy Parnickiej", czyli właśnie rondo na ul. Energetyków. Wartość zadania oszacowano na przeszło 48 mln zł, a termin realizacji określono na lata 2009-2012. Czas realizacji zadania jest więc ściśle określony. Można zapytać, dlaczego miasto nie przystąpiło do realizacji ronda w pierwotnie zaproponowanej wersji. Odpowiadam przewrotnie, że to m.in. efekt konsultacji z inwestorami zainteresowanymi zagospodarowaniem Śródodrza. To oczywiście nie zarzut, lecz stwierdzenie pewnego faktu, który postaram się teraz wyjaśnić.
Rondo nie wystarczy
Od kilkunastu miesięcy pracujemy nad planami zagospodarowania przestrzennego dla Śródodrza. W tym celu zbieramy opinie i wnioski firm (nie tylko SGI Baltis) wyrażających zainteresowanie inwestowaniem na Kępie Parnickiej czy też Łasztowni. Wyłania się z nich obraz nowej dzielnicy miasta, w której może zamieszkać nawet 12 tys. osób. Rondo w zaproponowanym kształcie, opracowanym głównie z myślą o regatach w 2007 r., nie zapewniłoby sprawnej obsługi komunikacyjnej Śródodrza i poprawy komfortu połączenia lewobrzeża z prawobrzeżem. Potrzebne są nowe, kompleksowe rozwiązania, które pozwolą dogodnie skomunikować całość wysp, a nie tylko wybrane ich fragmenty, wskazane przez tego czy innego inwestora. Mówiąc wprost: nie zrealizujemy inwestycji, która nie spełni swej roli. Lepiej jest ją przeprojektować, co chcemy rozpocząć w 2009 roku.
Istotna w kontekście wypowiedzi wiceprezesa SGI Baltis jest jeszcze jedna sprawa. Rondo zrealizowane w pierwotnej wersji nie usprawniłoby dojazdu do nieruchomości firmy. Projekt nie przewidywał żadnych lewoskrętów z ulicy Energetyków, zarówno dla jadących z prawobrzeża w ul. Celną, jak i dla jadących z centrum. Jaki więc będzie układ drogowy Łasztowni i Kępy Parnickiej? Odpowiedź na to pytanie otrzymamy, gdy wybierzemy koncepcję, a następnie projekt nowego rozwiązania komunikacyjnego (nie wiadomo, czy ronda). Być może będzie to układ dwupoziomowy.
Jedną rzecz muszę zaznaczyć wyraźnie, choć redaktor Mariusz Rabenda również o tym pisze w artykule "Zamiast ronda...". W powstającym planie zagospodarowania jego twórcy dostrzegają konieczność usprawnienia przejazdu przez Odrę. Postulują więc przebudowę lub poszerzenie mostu Długiego w dłuższej perspektywie czasowej. Wskazują też konieczność dodatkowej przeprawy z Łasztowni.
Plany są na ukończeniu
Drugim, równie ważnym wątkiem obu artykułów jest docelowe zagospodarowanie Śródodrza oraz teza, że miejsce to "zniechęca" inwestorów. Jak już wspomniałem, kwestia układu drogowego wysp powinna być rozwiązana do roku 2012. Stworzenie dzielnicy dla 12 tysięcy ludzi (przypominam, że są to informacje pochodzące od inwestorów) potrwa dłużej niż cztery lata. Nie sądzę więc, aby brak nowych rozwiązań drogowych już teraz tak bardzo "zniechęcał" inwestorów. Powód jest chyba inny. Może jednak chodzi o kryzys na rynkach finansowych? Nie mnie odpowiadać na to pytanie.
Moim obowiązkiem jest za to odnieść się do informacji na temat planów zagospodarowania wysp. Tworzymy je w głównej mierze "proinwestorsko". Przygotowując plany, zdecydowaliśmy się na bezpośrednią współpracę z właścicielami gruntów i potencjalnymi inwestorami zainteresowanymi zabudową. Mogą oni prawie na bieżąco brać udział w powstawaniu koncepcji planistycznych. Zgodnie z prawem nie musimy tak postępować i zgodnie z prawem nie musimy akceptować wszystkich pomysłów inwestorów. SGI Baltis zaproponowało budowę hotelu i ta propozycja została przyjęta. Zarzut, że z powodu braku planu stracił ważność list intencyjny SGI Baltis, podpisany z jednym z operatorów hotelowych, uważam za nieuzasadniony. Według planów firmy, hotel miał być zlokalizowany w znacznej części na gruncie miasta. Spółka nie posiadała i nadal nie posiada do tego terenu żadnych praw.
Co do innych przykładów przywołanych w artykułach, to wyjaśniam, że firma Howard Holdings może w niektórych miejscach myśleć o realizacji obiektów o wysokości od 50 do 80 metrów, a więc znacznie wyższych niż 11 pięter. Nie jest więc prawdą, że według opracowywanego planu zabudowa mogła być "najwyżej czterokondygnacyjna". Inna wymieniona firma - Genfer Homes - posiada co prawda decyzję o warunkach zabudowy, nie posiada za to gruntów, bo ich zwyczajnie nie nabyła (wbrew temu, o czym mowa w jednym z artykułów).
Zgadzam się więc, że plany zagospodarowania wysp są rzeczą niezbędną do rewitalizacji tej części miasta i są one już praktycznie na ukończeniu. Nie zgadzam się, że Śródodrze "zniechęca" inwestorów. Wyklucza to przyjęty model współpracy nad planem, który gwarantuje, że będzie on jak najbardziej zbliżony do oczekiwań inwestorów, a jednocześnie zgodny z interesami miasta.
To już nie są tylko słowa
Na zakończenie chciałbym nadmienić, że przez długie lata tylko mówiło się o Śródodrzu jako potencjalnym miejscu do inwestowania, ale nie pojawiały się tam żadne konkretne firmy. To za naszej kadencji terenem Śródodrza zainteresowała się między innymi firma Howard. To efekt naszych działań promocyjnych. Potrafiliśmy zachęcić potencjalnych inwestorów do rozpoczęcia działań w Szczecinie. Oprócz promocji, zadziałał potencjał Śródodrza, bo to miejsce nie "zniechęca" inwestorów. Wręcz przeciwnie.
Opracowanie: "Wiceprezydent Krzysztof Nowak", 1 stycznia 2009 roku
* * *
Za kilka miesięcy będzie mogła rozpocząć się rewitalizacja Śródodrza. Na razie rusza wyburzanie 7 budynków na terenie przy ul. Celnej, gdzie ma powstać nowoczesna zabudowa.
Widoczna dla mieszkańców rozbiórka rozpocznie się na początku roku. Na razie organizujemy sobie front robót - mówi Krzysztof Murawski ze słupskiej firmy Herkules, która wygrała przetarg na prace rozbiórkowe. Bezpieczeństwo pracy przede wszystkim.
foto: Marcin Bielecki
Na ul. Celną już zjeżdża sprzęt do wyburzeń i potężne kontenery na złom z odzysku. Na działce o powierzchni 14 tys. m kw. znajduje się 7 budynków przeznaczonych do rozbiórki. Teren prac znajduje się tuż za Mostem Długim, gdzie niegdyś działał Lodimex.
Gruz z budowy ulegnie recyklingowi, do czego posłużą maszyny do mielenia - informuje SGI Baltis, inwestor.
Rozbiórka ma się zakończyć w marcu przyszłego roku. Na terenie Lodimeksu planowana jest nowoczesna i przestronna zabudowa, wzorowana na zachodnioeuropejskich koncepcjach zagospodarowania nabrzeża. Dzięki temu ma być możliwe przywrócenie funkcji ogólnomiejskich tej części Śródodrza.
Jako firma wywodząca się ze Szczecina, dużą wagę przywiązujemy do nowoczesnego zagospodarowania przestrzeni miejskiej na wzór najlepszych projektów europejskich - mówi Grzegorz Kawecki, wiceprezes SGI Baltis.
Kiedy rozpocznie się zabudowa terenu, tego dokładnie nie wiadomo. Ze względu na trwające ustalenia firmy z miastem, w obecnej chwili dysponujemy jedynie informacjami na temat rozbiórki. Natomiast w miarę jak plany firmy będą już ostatecznie potwierdzone, będziemy mogli przekazać więcej informacji - wyjaśnia Barbara Matusik z On Board Public Relations, biura prasowego SGI. Projektowana jest prestiżowa zabudowa na miarę Szczecina.
Niemalże rok temu SGI zapowiadało, że na Kępie Parnickiej powstanie kompleks ekskluzywnych apartamentów i pięciogwiazdkowe usługi hotelowe. Łączna powierzchnia apartamentów różnej wielkości miałaby wynieść ok. 15 tys. metrów kwadratowych.
To będą lokale o najwyższym standardzie, ceny jednak na pewno nie będą "warszawskie" - mówił w styczniu Grzegorz Kawecki. Szczecin zasługuje na tego typu mieszkania, a ta część miasta jest niezwykle reprezentacyjna.
Opracowanie: "Maciej Janiak ", "Głos Szczeciński", 17 grudnia 2008 roku
* * *
Prezydent Piotr Krzystek zdecydował, że rondo w ciągu ulicy Energetyków nie będzie budowane. Wszystkiemu winien planowany remont ul. Struga.
Nie możemy zakorkować wjazdu do Szczecina - mówi Piotr Krzystek. Dwie prowadzone naraz inwestycje spowodują, że do centrum szczecinianie będą jechać nawet 2 godziny. Nie dopuścimy do tego.
Kiedy tak naprawdę ruszy przebudowa ul. Struga - wciąż nie wiadomo. Szczecin ma szanse na dofinansowanie z Unii Europejskiej. Cała inwestycja przez ministerstwo infrastruktury szacowana jest na 180 mln złotych, możemy dostać nawet 79 mln zł.
foto: Marcin Bielecki
Cały czas dosyłamy do ministerstwa kolejne dokumenty - mówi Paweł Sikorski, dyrektor wydziału inwestycji miejskich. Nawet nie doszło do złożenia ostatecznego wniosku.
Prezydent ma nadzieję, że roboty ruszą jeszcze w tym roku. Załatwione są już wszystkie pozwolenia, wystarczy dostać pieniądze, by ogłosić przetarg.
Chcielibyśmy, by wykonawca wszedł na budowę chociaż pod koniec roku - dodaje Paweł Sikorski. To jednak od nas nie zależy.
Wstrzymanie budowy ronda w ciągu ul. Energetyków zaskoczyło nieco radnych. Najpierw zostali poinformowani, że projekt wymaga przeróbek, a potem, że w ogóle nie będzie realizowany.
Na jak długo odwleczono przebudowę ul. Energetyków? Co najmniej na 4 lata. Tyle ma trwać remont ul. Struga. Tymczasem władze Szczecina w połowie ubiegłego roku podpisały już umowę z firmą, która miała nadzorować prace budowlane.
Teraz ten kontrakt trzeba będzie jakoś rozwiązać - dodaje dyrektor wydziału inwestycji.
Nowe rondo miało umożliwić bezpieczny dojazd do Łasztowni. Tu prezydent Piotr Krzystek obiecywał szczecinianom zrobić serce miasta. Bez dojazdu nie uda się ożywić wyspy. Rondo miało także ułatwić drogę do portu. Powstałoby 700 metrów za Mostem Długim. Na skrzyżowaniu ulicy Energetyków z ulicą Św. Floriana zaprojektowano rondo z wyspą centralną o promieniu 15 metrów z sygnalizacją świetlną. W tym miejscu włączone do ruchu zostałyby ulice: Św. Floriana, Celna, Bytomska, Władysława IV i Bulwar Gdański. Te drogi również miały zostać przebudowane.
Opracowanie: "Ynona Husaim-Sobecka", "Głos Szczeciński", 16 grudnia 2008 roku
* * *
Dwie wyspy położone na wprost dworca Szczecin Główny będą jedną z największych atrakcji miasta.
Na razie mają charakter przemysłowy, w ciągu najbliższych lat zmienią się w luksusową dzielnicę Szczecina z apartamentami, hotelami i biurami. Plan zagospodarowania obu wysp ma być gotowy do końca roku.
foto: Marcin Bielecki
Przygotowaliśmy go w dwóch wariantach - mówi Krzysztof Nowak, wiceprezydent Szczecina. Pierwsza koncepcja zakłada, że irlandzka firma Howard Property Polska kupi tereny na Kępie Parnickiej. Możliwa byłaby wówczas zamiana na grunty miejskie, co pozwoliłoby zrobić inny układ komunikacyjny. Drugi wariant zakłada komunikację na bazie już istniejących dróg.
Większość Kępy Parnickiej jest w rękach prywatnych właścicieli. Tylko kilka hektarów należy do miasta. Znacznie prostsza jest sytuacja z Wyspą Zieloną. Tutaj tylko 6 ha jest w rękach stoczni.
Bardzo liczyliśmy na współdziałanie z firma Howard, planowaliśmy nawet zbudowanie mostu, który prowadziłby na wyspę od dworca - przyznaje Krzysztof Nowak. Zainteresowanie developerów tym terenem jest nadal bardzo duże. Wszyscy jednak czekają na uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego.
Obie wyspy mają stać się luksusowymi osiedlami mieszkaniowymi z nowoczesnymi biurowcami i budynkami użyteczności publicznej. Miałyby to być przestronne, przeszklone apartamenty z wyeksponowaną zielenią. Bliżej brzegów, zabudowa byłaby niższa, w środku wyspy budynki mogłoby mieć 50-60 metrów wysokości, czyli nawet 20 pięter.
Planiści wyliczyli, że może tu zamieszkać ponad 7 tysięcy ludzi, choć pierwotne plany mówiły o nieco powyżej 3 tysięcy osób.
To będzie nowe serce miasta. Staramy się, zgodnie ze strategią Szczecina, odwrócić miasto w stronę wody, by wykorzystać nasze położenie - twierdzą architekci, którzy zajmują się planowaniem miasta.
Po drugiej stronie Odry jedna z warszawskich firm developerskich zamierza odtworzyć ulicę Kolumba, nie bez powodu nazywany "szczecińską Wenecją". Wyrastające z wody stuletnie, fabryczne budynki pięknie się prezentują. Będą miały szanse na przywrócenie dawnej świetności.
Pomysł podoba się szczecinianom, ale nie do końca wierzą, że plany uda się zrealizować.
Tu po Heyki, to jedynie szczury biegają - mówią mieszkańcy międzyodrza. Stara poprzemysłowa dzielnica z fatalnymi budami nad rzeką. Żeby to zagospodarować, trzeba mieć mnóstwo pieniędzy. Nawet na regaty nie udało się nic tu zrobić.
Najważniejszym problemem będzie jednak zorganizowanie dojazdu na wyspy. Najlepszy byłby most w okolicach dworca. Na pewno komunikację ułatwi rondo w ciągu ulicy Energetyków. Jego budowa ma się rozpocząć jeszcze w tym roku.
Chcemy wstępnie wyliczyć ile miasto musiałoby mieć pieniędzy, by wyspy zagospodarować. Wtedy będziemy mogli zdecydować, czy robimy to już, czy czekamy jeszcze cztery lata - twierdzi wiceprezydent.
Opracowanie: "Ynona Husaim-Sobecka", "Głos Szczeciński", 14 sierpnia 2008 roku
* * *
W sierpniu Szczecin chce ogłosić przetarg na wykonawcę nowego ronda na ulicy Energetyków. Inwestycja warta ponad 34 miliony złotych ma być początkiem lepszego skomunikowania Śródodrza z resztą miasta. Docelowo, według planów magistratu, na wyspy będzie można wjechać trzema mostami, z których obecnie istnieje tylko jeden - Długi.
Zastosowaliśmy proste rozwiązanie - opisuje przyszłą budowę Krystyna Bartnik, wicedyrektor Wydziału Inwestycji Miejskich - Na ul. Energetyków powstanie małe rondo, zakwalifikowane jako skrzyżowanie. Dzięki temu będzie tam sygnalizacja świetlna. System świateł ma być sprzężony z sygnalizatorami na całej trasie od Basenu Górniczego do ul. Derdowskiego, co pozwoli kierowcom na płynny przejazd przez całe niemal miasto.
foto: Dariusz R. JANOWSKI
widok na most Długi
Zakres planowanych prac jest dużo większy niż tylko budowa ronda. Wymiana nawierzchni obejmie ul. Energetyków od Bulwaru Gdańskiego do Śląskiego oraz odcinki ulic: Celnej, Floriana, Władysława IV i Bytomskiej. Do przebudowy lub przełożenia są wszystkie niemal sieci: deszczowa, wodociągowa, teletechniczna, gazowa oraz cieplna. Na ul. Energetyków pozostaną po dwa pasy ruchu w obu kierunkach, ale przedzielający je tramwaj nie będzie jeździł po wydzielonym torowisku. Za to powstanie jezdnia dla pojazdów uprzywilejowanych, dzięki czemu nie będą, jak dotąd, stały w korkach.
Projektanci nie zapomnieli też o rowerzystach i pieszych. Wzdłuż ulicy oprócz chodników powstaną ścieżki rowerowe z czerwonego asfaltu. Tam, gdzie jest to możliwe, będą oddzielone od jezdni pasem zieleni. Piesi będą mieli także łatwiejsze przejście na drugą stronę ul. Energetyków. Na wysokości kościoła i przystanku stanie kładka.
Całość przedsięwzięcia ma być sfinansowana z budżetu miasta. Wartość prac oszacowano na ponad 34 mln zł. W czerwcu magistrat podpisał umowę z inżynierem kontraktu - Przedsiębiorstwem Budowy Tras Komunikacyjnych Trakt ze Szczecina. Firma ma czas do końca miesiąca na przejrzenie całej dokumentacji dotyczącej przetargu. Sama procedura przetargowa ma ruszyć już w sierpniu, a prace zacząć się późną jesienią. Według planów miasta, roboty zakończą się po 24 miesiącach.
Budowa ronda to początek zmian komunikacyjnych na Śródodrzu. Miasto w swoich planach ma jeszcze budowę dwóch mostów, które połączą planowane nowe dzielnice z lewobrzeżnym Szczecinem. Według założeń projektantów, jedno z tych połączeń ma powstać na wysokości dworca głównego PKP, a drugie przechodzić na Wyspę Zieloną z ulicy Zapadłej. Na razie wszystko jest tylko koncepcją - nie wiadomo kiedy owe mosty miałyby powstać i kto za nie zapłaci.
Opracowanie: "Artur Ratuszyński", "Kurier Szczeciński", 28 lipca 2008 roku
* * *
Nie wybijemy się ponad inne miasta budując las szklanych wieżowców - implantów. Pełno tego na świecie, zwłaszcza w obu Amerykach, Azji, a nawet w Afryce. Liczy się odrębność i niepowtarzalność
W związku z wywiadem udzielonym "Gazecie" przez prof. Stefana Kuryłowicza (07.07.2008), a także wcześniejszą prezentacją podczas seminarium "Śródmieście inaczej" [22 czerwca - red.] chciałabym zabrać polemiczny głos odnośnie głoszonych w obu przypadkach tez.
Na zakończenie swojego wystąpienia podczas seminarium (było ono prezentacją slajdów z Chin, obrazujących głównie konglomerat wysokościowców z Szanghaju ze wstawką z berlińskiego Potsdamer Platz) prof. Kuryłowicz stwierdził, że należy patrzeć w przyszłość, nie oglądać się wstecz, a wizja miasta nie może zależeć od pojedynczego człowieka...
W wywiadzie dla "Gazety" czytamy, że regulacje planistyczne ograniczające wysokość zabudowy to wstecznictwo i hamowanie rozwoju. Nikt nie ma prawa narzucać wizji miasta, można tylko tworzyć reguły gry, które wypełni życie...
******
Zacznę od drugiej kwestii: rozumując logicznie z wypowiedzi tej wynika, że bez wysokiej zabudowy nie ma rozwoju. To oznacza, że miasta stolice Helsinki i Sztokholm to zacofane, zapyziałe mieściny! A przecież to miasta oferujące warunki życia na najwyższym poziomie, atrakcyjne, przyjazne i tętniące życiem. Ponadto, to miasta dynamicznie się rozwijające, którym braku wizji nie można zarzucić - konsekwentnie realizują wizję miast zrównoważonych. Bo kraje nordyckie pozbawione są ekstrawagancji; liczy się umiar, walory użytkowe i jakość życia.
Miałam okazję zwiedzać szereg miast o wielkich aspiracjach, w tym ich najnowsze realizacje architektoniczno-urbanistyczne. Dzielnica szklanych wieżowców wokół Dworca Północnego w Brukseli, mimo że z atrakcyjną promenadą, i słynne Forum 2004 w Barcelonie, mimo że otoczone obiektami zaprojektowanymi przez "gwiazdy" architektury (Herzog&de Meuron, Josep Lluis Mateo) to bezludne pustynie, podczas gdy w historycznych centrach tych miast roi się od ludzi... A jestem pewna, że w obu prezentowanych przypadkach była wizja; o wizji Barcelony mogłabym napisać bardzo dużo, jednakże "Gazeta" to nie publikacja książkowa.
******
Co do kwestii pierwszej, to pytam: jaki mają związek przeludnione chińskie miasta, gdzie równa się z ziemią całe dzielnice z tradycyjną zabudową oferując w zamian perspektywę 30 m kw. w wieżowcu - z miastami europejskimi, borykającymi się ze zjawiskami kurczenia się, wyludniania się centrów i starzenia się społeczeństwa?
Zaprezentowano nam [podczas seminarium] kilka ujęć Potsdamer Platz jako pozytywny przykład nowego centrum Berlina, bez żadnego tła odnośnie założeń planistycznych wypełniania pustek po murze i scalania miasta, które Niemcy po zjednoczeniu ponownie uczyniły stolicą. Przesłanie prof. Kuryłowicza brzmi: nie oglądaj się do tyłu - a przykład Berlina to nic innego jak czerpanie z historii i oglądanie się wstecz!
Mimo wielu dyskusji, a nawet sprzeciwu tych, co postrzegali Berlin jako tabula rasa i laboratorium do eksperymentów zwyciężyła doktryna krytycznej rekonstrukcji. Oznaczało to, że Berlin ma stać się ponownie miastem gęsto zabudowanym z pierzejowym układem ulic i placów. Nawiązując do klimatu przedwojennego Berlina, narzucono rygory odnośnie formy architektury (tzw. berliński styl), czyli: maksymalną wysokość zabudowy 22 m, z możliwością podwyższenia do 30 m pod warunkiem umieszczenia gzymsu na poziomie 22 m i wycofania wyżej położonych kondygnacji w głąb - w stosunku do fasady.
Narzucono podział na parcele zgodny z szerokością historycznych działek lub odtworzenie tego podziału na elewacjach; narzucono nawet materiał elewacji - okładzinę kamienną o klarownej tektonice, a także pionowy układ okien. Zasady krytycznej rekonstrukcji z żelazną konsekwencją wdrażał - mimo wielu ataków i krytyki - emerytowany już minister budownictwa Landu Berlin Hans Stimmann. Potsdamer Platz nie jest traktowany powszechnie jako sukces; zarzuca się, że jest bardziej amerykański niż w berlińskim stylu, a tu właśnie zrobiono odstępstwo dopuszczając budynki wysokie (ponad 100 m) i zaproszono gwiazdy architektury do realizacji awangardowych projektów (Renzo Piano, Richard Rogers, Hans Kolhoff, Helmuth Jahn Giorgio Grassi).
Sami berlińczycy wolą położony na styku między Berlin Mitte i dzielnicą Prenzlauer Berg trójkątny plac - Hackesche Markt (zyskał miano Soho Berlina), nie mówiąc już o obleganym Die Hackeschen Höfe. To poddany rewitalizacji kwartał zabudowy z unikatowym budynkiem w stylu art déco i ośmioma podwórkami, gdzie mieszczą się kawiarenki, butiki, kluby, pracownie artystów.
******
Teza, iż mamy patrzeć w przyszłość bez oglądania się wstecz, jest dla mnie świadectwem pychy. Zresztą historia pokazała nam, do czego prowadzi tego typu myślenie - modernizm odrzucał wszelkie przejawy nawiązywania do przeszłości i narodziły się blokowiska. Jako że historia lubi się powtarzać - modernizm odrodził się w postaci neomodernizmu i mamy kolejną falę mody na wieżowce. Nieważne jest uzasadnienie ekonomiczne, kompozycyjne czy demograficzne; lobby deweloperskie żeruje na kompleksach prowincjonalizmu i wmawia obywatelom - nie chcecie wysokościowców, więc jesteście zacofani...
Nie wybijemy się ponad inne miasta budując las szklanych wieżowców - implantów. Pełno tego na świecie, zwłaszcza w obu Amerykach, Azji, a nawet w Afryce. Liczy się odrębność i niepowtarzalność, liczy się glocal, czyli zaprzeczenie pozbawionych indywidualnych cech „nie-miast”. Inaczej będziemy „wśród niczego” lub też „nigdzie”...
Na zakończenie chciałabym zaapelować o dyskusję nt. ważnych przedsięwzięć w mieście, a także projektów planów miejscowych dotyczących ważnych miejsc, zanim zostaną udostępnione do opiniowania i uzgodnień. Niezależnie od wymaganej prawem jednorazowej dyskusji publicznej zorganizowanej podczas wyłożenia projektu planu do publicznego wglądu nic nie stoi na przeszkodzie, aby wcześniej odbywały się debaty z udziałem różnych środowisk i mieszkańców Szczecina. To tylko ułatwi zadanie, gdyż nie trzeba będzie ponawiać procedury w związku z wniesionymi zmianami po wyłożeniu projektu do publicznego wglądu, a może generować wzrost poczucia odpowiedzialności za miasto i rozwijać postawy obywatelskie. Może Śródodrze jest początkiem dobrej praktyki...
Opracowanie: "dr inż. arch. Helena Freino, adiunkt w Instytucie Architektury i Planowania Przestrzennego PS", 16 lipca 2008 roku
* * *
Szczecin stanął przed ogromną, realną szansą zagospodarowania terenów nadodrzańskich, co może znacznie poprawić wizerunek miasta, zahamować odpływ najaktywniejszych mieszkańców i nadać miastu nowe impulsy rozwojowe.
Planowanym przez deweloperów inwestycjom sprzyja oczekiwanie społeczne, polityczny konsensus w magistracie, a także podjęta przez Urząd Miejski współpraca planistyczna z właścicielami terenów i przyszłymi inwestorami. Aktualnym problemem stało się więc nie to, "co" zrobić z Międzyodrzem, ale " jak" powinien przebiegać proces jego zagospodarowania. Nadeszła pora na podjęcie przez miasto wiążących decyzji planistycznych i rozpoczęcia oczekiwanego rozwoju nadwodnego w duchu nowej marki Szczecina.
Dyskusje nad kształtem zagospodarowania terenów nadwodnych toczono już w wielu innych miastach, jak Hamburg, Rotterdam, Londyn (doki), Malmö, w których porty i przemysł wycofały się z obszarów śródmiejskich. Z tych doświadczeń wiadomo, że tereny nadwodne są inwestycyjnie kosztowne (nabrzeża, mosty, zabezpieczenia powodziowe), co utrudnia bilansowanie nakładów inwestycyjnych z uzyskanymi profitami z wybudowanej powierzchni użytkowej. Wiadomo też, że większości miast, w tym również Szczecina, nie stać na kosztowne inwestycje, jakie byłyby potrzebne, by transformacja terenów poportowych realizowana była wyłącznie z kasy miejskiej.
Z tego względu tereny nadwodne są obszarami inwestycyjnymi, w którym powinno być realizowane partnerstwo pomiędzy Miastem a podmiotami deweloperskimi. Szczecin przyjął słuszną zasadę współpracy z dużymi inwestorami i deweloperami w kształtowaniu planów miejscowych: do dyskusji nad planem Kępy Parnickiej włączono śmiałą koncepcję deweloperską Howard Holding, wykonaną w renomowanej pracowni West 8 z Rotterdamu. Przyjęto pod dyskusję koncepcję duńskiej firmy FORM Arkitekter opracowanej dla Inwest Nieruchomości, właściciela 12 hektarów (po stoczni Odra) na Kępie Parnickiej i Wyspie Zielonej. Ta propozycja to budowa nowoczesnego city z budynkami do 100 m wysokości oraz połączenie Wyspy Zielonej z Lewobrzeżem nowym mostem, który firma zobowiązała się sfinansować.
Inwestorzy dążą do maksymalizacji zabudowy swojego terenu z jednoczesną próbą marginalizacji konkurencji. Miasto preferuje tendencje zachowawcze, w duchu "zrównoważonego rozwoju". Powstaje pytanie: czy należy bezkrytycznie dopuścić do realizacji rewolucyjnych wizji deweloperskich, czy też kontynuować politykę ograniczeń?
Planowanie miasta jest sztuką kompromisu pomiędzy dobrem ogółu dziś i w przyszłości, a wolą deweloperów, wynikającą z aktualnej koniunktury. Kompromis jest konieczny. Ten kompromis może mieć formę partnerstwa publiczno-prywatnego, w ramach którego powinny być zawierane umowy między miastem a poszczególnymi deweloperami, określające zakres ich obowiązków inwestycyjnych w zamian za przyzwolenia miasta na realizację wizji deweloperskich. Miasto nie może całkowicie poddać się presji deweloperskiej i uciekać przed odpowiedzialnością zadecydowania o wizji rozwoju przestrzennego. Musi swoją wizję rozwoju wypracować i - co najważniejsze - po dokonaniu niezbędnych konsultacji społecznych podejmować optymalne decyzje, bo taki jest obowiązek samorządu.
W kreowaniu wizji rozwoju i wynikających z niej decyzjach miasto powinno kierować się m.in. analizą wartości. Wartościami są np. historyczny krajobraz miasta, obiekty zabytkowe, historyczny układ przestrzenny, itd. Wartością jest wyjątkowość lokalizacji nadwodnej, portowa atmosfera, bulwary nadwodne, dla których powinna być zagwarantowana w planach miejscowych społeczna dostępność. Ważne jest utrzymanie specyficznej atmosfery Szczecina jako miasta stoczniowego i portowego. Trzeba rozróżniać klimaty pomiędzy poszczególnymi obszarami Międzyodrza, czego mogą nie zauważyć projektanci spoza Szczecina. Inna jest Łasztownia z objętymi ochroną konserwatorską budynkami po byłej rzeźni, inny obszar niezabudowanej, niezwykle wyeksponowanej z Wałów Chrobrego Wyspy Grodzkiej, inny Wyspy Zielonej, położonej nieco na uboczu, mogącej stworzyć hipernowoczesne postprzemysłowe przestrzenne ramy dla panoramy Szczecina bez szkody dla zachowania integralności przestrzeni historycznej.
Wartością miasta jest również jego dynamika rozwoju, możliwość adaptowania do nowych potrzeb. W kreowaniu planów zagospodarowania przestrzennego Międzyodrza jest też olbrzymie pole dla swobodnej działalności architektonicznej, gdzie nie ma żadnych przesłanek, by ograniczać inwencję twórczą, o ile wizje te nie naruszają strukturalnych zasad budowy miasta. Jeśli ograniczenia planistyczne nie wynikają z implementacji prawa, ochrony dziedzictwa kulturowego, przesłanek ekologicznych czy możliwości obsługi technicznej - to po co je tworzyć? Zezwalając na korzystne dla dewelopera warunki zabudowy, można wynegocjować też większy ich udział w budowie miejskiej infrastruktury. A w końcu jest przecież jeszcze prawo budowlane i warunki techniczne, które potrafią zbyt śmiałe wizje sprowadzić na ziemię. Pora na decyzje!
Opracowanie: "Zbigniew Paszkowski, prof. nadz. PS, architekt", 15 lipca 2008 roku
* * *
Budowa ronda przy ul. Energetyków rozpocznie się za pieniądze gminy Szczecin. Władze miasta postanowiły nie czekać na rozstrzygnięcie konkursów na dofinansowanie unijne infrastrukturalnych przedsięwzięć samorządów. Bez przebudowy układu drogowego na ul. Energetyków nie ma mowy o realnych zmianach na szczecińskiej Łasztowni.
Podjęliśmy śmiałą decyzję i zaczynamy budowę skrzyżowania już w 2008 r, choć projekt ten wypadł z listy indykatywnej - mówi Krzysztof Nowak, wiceprezydent Szczecina. Inwestorzy zainteresowani Śródodrzem wymuszają nasze inwestycje w infrastrukturę. Nie rezygnujemy z unijnego wsparcia dla tego przedsięwzięcia.
O budowie wjazdu z lewej części Szczecina na Łasztownię mówi się od połowy lat 90. Wówczas - przy okazji pierwszych dyskusji fachowców na temat zagospodarowania terenów przy Odrze - większość urbanistów przekonywała, że rewitalizacja tego obszaru będzie nierealna, jeśli nie będzie można swobodnie dotrzeć do Łasztowni z lewobrzeżnego Szczecina. Wraz z kolejnymi przymiarkami do zagospodarowania, kwestia ta stawała się coraz bardziej oczywista.
Dziś, gdy tereny na Łasztowni, Kępie Parnickiej i Wyspie Zielonej mają coraz więcej nowych właścicieli zainteresowanych budową apartamentowców i biurowców, powstanie nowego skrzyżowania na ul. Energetyków jest sprawą palącą.
Po wielu latach miasto przygotowało projekt budowlany zakładający utworzenie ronda z linią tramwajową biegnącą wzdłuż i towarzyszącymi mu zjazdami do poszczególnych ulic. Wartość prac wyceniono na 34,5 min zł.
Rafał Wiechecki (LPR), były minister gospodarki morskiej, wpisał szczecińską inwestycję na listę indykatywną, czyli niemal z gwarantowanym współfinansowaniem. Jego następca z PiS budowę z listy usunął, a nowy rząd PO-PSL jej nie przywrócił. Mimo zabiegów niektórych parlamentarzystów ze Szczecina, na nowej liście indykatywnej ronda nie ma.
W tej sytuacji miasto samo postanowiło rozpocząć budowę. Pytany, skąd pieniądze na ten cel znajdą się w tegorocznym budżecie, wiceprezydent Nowak dokładnie nie wiedział. Zapewnił tylko, że stosowne poprawki do uchwały budżetowej zostaną przygotowane.
W tym roku chcemy wydać 3 min zł - mówi Krystyna Bartnik, wicedyrektor Wydziału Inwestycji Miejskich UM Szczecina. To kwota wystarczająca, bo procedury przy wyborze inżyniera kontraktu i wykonawcy zajmą nam ponad 4 miesiące. Do końca roku będzie można więc przeprowadzić tylko niewielkie prace przygotowujące.
Opracowanie: "Artur Ratuszyński", "Kurier Szczeciński ", 2 lutego 2008 roku
* * *
Port Rybacki Gryf może sprzedać Starą Rzeźnię, najbardziej atrakcyjną część Łasztowni. Zgodę wyraził minister skarbu. To dobra wiadomość -uważa prezydent Szczecina, Piotr Krzystek.
To oznacza, że będziemy mogli zagospodarować Łasztownię tak, jak na to zasługuje. To bardzo atrakcyjny teren - twierdzi prezydent Szczecina. Na Łasztowni ma powstać nowe serce miasta. Według planistów, to idealne miejsce na budynki użyteczności publicznej, biura, hotele, restauracje, galerie, centra konferencyjne, mariny i luksusowe apartamenty.
Urodę Łasztowni odkryli szczecinianie podczas sierpniowego zlotu żaglowców. To wtedy pojawiła się chęć jak najszybszego zagospodarowania wyspy. Kłopot w tym, że działki mają różnych właścicieli. Najbardziej atrakcyjne należą do Portu Rybackiego Gryf. Rada miasta wyraziła zgodę na zamianę działek. Szczecin w zamian za grunty na Łasztowni oferował ziemię przy ul. Krzywoustego i na os. Kormoranów. Zamiana nie doszła jednak do skutku.
Mamy nowy pomysł na zagospodarowanie Łasztowni. Po prostu miasto razem z portem sprzeda działki. To lepsze niż zamienianie się na grunty - mówi Piotr Krzystek, prezydent Szczecina. Chcemy, by Łasztownię wziął inwestor, który zrealizuje naszą wizję zabudowy. Zastanawiamy się tylko, co chcielibyśmy mieć na pobliskiej Wyspie Grodzkiej.
Zanim działki pójdą pod młotek, miasto chce uchwalić plan zagospodarowania przestrzennego tego terenu. Określi on dokładnie, co może być zbudowane na Łasztowni i jak ma wyglądać. Wstępny plan będzie gotowy do wakacji. Rada miasta powinna projekt zatwierdzić do końca roku - twierdzi Piotr Krzystek. Bardzo ważna w przypadku Łasztowni jest linia zabudowy. Budynki nie mogą być wyższe niż Trasa Zamkowa. Chodzi o to, by nie przesłaniały jadącym w stronę miasta widoku na Wały Chrobrego. Minister skarbu wyrażając zgodę na sprzedaż terenu określił cenę minimalną. Ziemia może być oddana tylko w przetargu, a nabywca musi zapłacić co najmniej 30 mln złotych.
Opracowanie: "IKA", "Głos Szczeciński ", 31 stycznia 2008 roku
* * *
Lata 90 XX wieku
Wiek XXI
Linki
Copyright © Janusz Światowy, 2002 |